Santiago de Compostela, Finisterre, Toledo, Barcelona, Lloret
de Mar
Santiago de Compostela
Jest to
miejsce spoczynku św. Jakuba Większego jednego z dwunastu apostołów, uczniów
Jezusa Chrystusa. Od średniowiecza znany ośrodek kultu i cel pielgrzymek.
Dawniej pielgrzymka do grobu apostoła bywała też traktowana jako element
resocjalizacji, czy to zadany sobie samodzielnie, czy to nakazany wyrokiem
sądowym. Dziś na szlakach do Composteli, zwanych Drogą św. Jakuba, znajdują się
liczne schroniska, prowadzone przez bractwa i stowarzyszenia przyjaciół Dróg
św. Jakuba, osoby prywatne oraz samorządy. Do miasta wiedzie kilka ofidjalnie
wyznaczonych szlaków. Najpopularniejszym jest ten znany pod nazwą Camino
Frances zaczynający się w San-Jean-Pied-de-Port we Francji. Jednym z symboli
pielgrzymki i pielgrzymów do Santiago de Compostela jest muszla przegrzebka,
nazywana także muszlą świętego Jakuba.
W średniowieczu, muszla była symbolem ukończonej pielgrzymki,
a pielgrzym zabierał ją z wybrzeża Atlantyku, po dotarciu na koniec
średniowiecznego świata - przylądek Finisterre. Obecnie muszla taka stanowi
znak rozpoznawczy pielgrzymów w drodze do Santiago de Compostela. Region od X
wieku p.n.e. zanieszkiwany był przez Celtów.W 813 roku odkryto grób uznany za miejsce pochówku Jakuba Apostoła, co
dało początek słynnym pielgrzymkom z całej Europy. Miasto powstało i rozwinęło
się wokół sanktuarium zbudowanym przez Alfonsa II – króla Asturii, w miejscu
odkrycia grobu. Z powodu burzliwej historii Hiszpanii lokalizacja szczątków św.
Jakuba na terenie katedry w Santiago de Compostela
często się zmieniała. Przyjmuje się, że obecnie znajdują się one w krypcie z alabastrowym
grobowcem i srebrną urną.
Apel papieża Jana Pawła II spowodował odbudowanie szlaków
pielgrzymkowych św. Jakuba w całej Europie. Również przez Polskę takie szlaki
biegną. Niektórzy nie kończą swojej wędrówki w Santiago de Compostela, ale
podążają jeszcze 35 km od Santiago, nad wybrzeże Oceanu Atlantyckiego, do
miejscowości Fisterra - " koniec ziemi", która często błędnie uważana
jest za wysunięty najdalej na zachód punkt kontynentalnej Europy (w
rzeczywistości dotyczy to przylądka Roca w Portugalii). W starożytności i
średniowieczu uważano Fisterra za prawdziwy koniec świata, poza którym ciągnie
się już tylko straszne, nieprzebyte morze. Tradycyjnie, po dotarciu tutaj,
palono pokutne, pielgrzymie szaty i obmywano się w wodach oceanu, zostawiając za
sobą dotychczasowe grzeszne życie i rozpoczynając z wiarą nowe.
Odwiedziliśmy wszystkie te miejsca, Dziś Santiago de
Compostela, to bardzo duże miasto i chociaż głównym jego zabytkiem jest
Katedra, której budowę rozpoczęto w 1075 roku, to wokół powstało ogromne miasto
z wieloma zabytkami. W katedrze zawsze jest mnóstwo ludzi. Na placu przed
katedrą widzieliśmy całą rzeszę pielgrzymów, którzy wędrują pieszo, na rowerach
czy samochodami.
W czasie wolnym samodzielnie zwiedzaliśmy katedrę i miasto.
Finisterre
Po pobycie w Santiago de Compostela, pojechaliśmy doFinisterre, miejsca, które było niejako
dopełnieniem pielgrzymki. W średniowieczu, uważano to za "koniec
świata", gdyż dalej miał być już tylko ocean. Byliśmy na tym przylądku. Po
wykonaniu pamiątkowych zdjęć pojechaliśmy na pobliską plażę. Chętni mogli się
wykąpać w oceanie, ale większość szukała muszli. Znajdowaliśmy bardzo różne
muszle, ale były wśród nich również charakterystyczne muszle św. Jakuba.
Toledo
Po kilkudniowym pobycie w Portugalii, udaliśmy się w podróż
poprzez całą środkową Hiszpanię w kierunku morza śródziemnego.
Jechaliśmy przez środkową Hiszpanię. Tam mogliśmy widzieć
skutki tegorocznej suszy na naszym kontynencie. Całe połacie pól były
wyschnięte, widzieliśmy też puste koryta rzek. Wszędzie były ogromne stada
bydła i mocno się zastanawialiśmy, co te zwierzęta jedzą, ponieważ trawa była
całkowicie wyschnięta. Jeszcze w Portugalii, czy też w Hiszpanii
podziwialiśmyliczne plantacje dębów korkowych.
To dęby, z których pozyskuje się korę, z której później wyrabia się korek, czy
też inne materiały np. budowlane, dekoracyjne itp. Taki dąb dopiero po 25
latach posiada korę, z której jest "obdzierany",by móc pierwszy raz ściągnąć z niego
drogocenną korę. Pierwsze korowanie dębu korkowego nie da nam jednak dobrego i
wysokogatunkowego korka. Następnie po 9 latach powtarzamy proces korowania.
Jednak i ta kora korkowa nie jest jeszcze tym, czego chcemy pod względem
jakości i właściwości korka. Dopiero trzecie ściągnięcie kory korkowej z drzewa
daje nam dobry korek, który jest szeroko wykorzystywany w przemyśle. Zatem od
zasadzenia dębu korkowego do pierwszych poważniejszych zysków należy czekać…
ok. 43 lat! Po zbiorze pnie drzew mają wyjątkowy intensywnie ceglasty kolor. Na
tych wyschniętych pustkowiach widoczne były również gaje oliwkowe.
Zdjęcie:Autorstwa Joergsam - Praca wlasna, CC BY-SA 3.0, httpscommons.wikimedia.orgwindex.phpcurid=17050001
Celem naszym było Toledo, miasto w środkowej Hiszpanii (70 km
od Madrytu). Leży ono na wzgórzu w zakolu rzeki Tag. Jest stolicą wspólnoty
autonomicznej Kastylia-La Mancha i prowincji Toledo. Miasto założone zostało
przez lud Iberów, a w 192 roku p.n.e. zdobyli je Rzymianie, ustanawiając tu
stolicę jednej z prowincji Imperium. Przez kolejne stulecia Toledo było
świadkiem wielu wydarzeń: upadku Cesarstwa Rzymskiego, powstania państwa
Wizygotów, podboju Iberii przez Arabów, rekonkwisty – w wyniku, którego zostało
stolicą Kastylii i trwało z tym tytułem do XVI wieku. Najpierw pojechaliśmy na
punkt widokowy, skąd mogliśmy podziwiać przepiękną panoramę miasta. Później
weszliśmy do miasta przezwybudowany nad
rzeką Tag starożytny, rzymski, kamienny most, na końcach którego są usytuowane
średniowieczna wieża i barokowy łuk triumfalny. Do dziś miasto otaczają
oryginalne mury miejskie z dobrze zachowanymi średniowiecznymi bramami
miejskimi.Spacerowaliśmy uliczkami tego
miasta. Synagogi, meczet, katedra to wspaniałe budowle. Wszędzie było mnóstwo
ciekawychzabytków, które aby zwiedzić
wymagałyby przynajamniej całodniowego pobytu w Toledo. My tyle czasu nie
mieliśmy, natomiast dość dokładnie opowiadała o nich miejscowa przewodniczka.
Jednym z najwspanialszych przykładów gotyckiej sztuki
sakralnej Hiszpanii jest katedra, którą wznoszono od XIII do XV wieku na
fundamentach starszego kościoła z VI wieku. Niestety nie widzieliśmy jej
wnętrza.
Aragonia, Lloret de Mar, Barcelona
Jadąc dalej minęliśmy znajdujący się w oddali Madryt i jego
obrzeżami pojechaliśmy dalej. Czekała nas jeszcze podróż do Guadalajary, gdzie
mieliśmy planowaną obiadokolację oraz nocleg.
Następnego dnia jechaliśmy dalej przez region Aragonii,
którego stolicą jest Saragossa. Teren stał się bardziej górzysty, miejscami
było nawet trochę zielono. Nas najbardziej interesowały mijane, ciekawie
ukształtowane wzgórza.
Aragonia bezpośrednio łączy się z Katalonią w kierunku
której podążaliśmy. Pierwszym dużym miastem Katalonii była Lleida. My
jechaliśmy dalej w kierunku morza śródziemnego i miejscowości Lloret de Mar,
gdzie mieliśmy kolejne dwa noclegi. W godzinach wieczornych dojechaliśmy do
tego miejsca. Chyba wszyscy mieli już dość całodziennej jazdy. Marzyła się
kąpiel , dobra kolacja i wypoczynek. Kilkoro seniorów było już kilka lat wstecz
w tym hotelu. Wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać i choć mówiliśmy innym
jak jest w tym hotelu choćby z jedzeniem , to tak do końca nam nie wierzono.
Hotel, w którym mieszkaliśmy to Surf-Mar, czterogwiazdkowy, jest usytuowany tuż
przy plaży. Na jego terenie znajduje się piękny basen oraz mnóstwo roślinności
śródziemnomorskiej. Liczne drzewa palmowe dodają tylko uroku temu miejscu.
Obiadokolacja dla wielu była jednak sporym zaskoczeniem.
Wybór potraw był ogromny, tak, że trudno było spróbować wszystkich potraw. Byli
nawet tacy, co chodzili po 2-3 razy po różnego rodzaju dokładki. Na całej
trasie do kolacji dostawaliśmywino. Okazało
się, że wieczorem w hotelu odbywała się impreza "karaoke". Kto
chciał, mógł coś zaśpiewać, a pozostali uczestnicy tańczyli lub tylko słuchali.
Spora grupa naszych wycieczkowiczów przyszła tam również, Tańczono i śpiewano
po polsku piosenkę "Jak się masz kochanie".Później były tańce, a wśród tańczących nie
zabrakło Polaków. Następnego dnia planowany był wyjad do Barcelony.
Po bardzo
smacznym i obfitym śniadaniu pojechaliśmy do stolicy Katalonii. To drugie co do
wielkości miasto Hiszpanii, z liczbą mieszkańców wynoszącą 1 620 809, natomiast
cała metropolia ma około 5 milionów mieszkańców. Założona została, jako
rzymskie miasto w starożytności.Dziś
miasto jest jednym z najważniejszych na świecie turystycznych, gospodarczych,
targowo-wystawienniczych i kulturalno-sportowych centrów, stając się metropolią
o znaczeniu globalnym.Znajduje się na pograniczu klimatu typu
subtropikalnego-wilgotnego i śródziemnomorskiego, z łagodnymi zimami i ciepłymi
latami. Barcelona ma dziewięć obiektów z listy światowego dziedzictwa UNESCO:
siedem dzieł architektonicznych Antoniego Gaudíego oraz Szpital św. Pawła i
Pałac Muzyki Katalońskiej.
Najważniejszym miejscem w jakim byliśmy to budowa katedry Sagrada Família
(Świątynia Pokutna Świętej Rodziny) – secesyjny kościół o statusie bazyliki
mniejszej, uważany za główne osiągnięcie projektanta Antoniego Gaudíego.
Budowla wywarła na nas ogromne wrażenie.Rozpoczęto ją w 1882 roku. Z wszystkich 18 wież 4 ukończono w 1920 roku,
jeszcze za życia Gaudiego. Sześć lat później architekt zginął w wypadku.
Dzisiaj budowa nadal jest kontynuowanai
w całości realizowana z dobrowolnych datków wiernych oraz biletów wstępu.
W Barcelonie oglądaliśmy kilka wybranych obiektów.
Widzieliśmy katedrę barcelońską, Bazylikę Santa Maria del Mar (Matki Bożej Morza),arena walk byków wybudowaną w w 1900 roku,
obecnie przekształconą w centrum handlowe, spacerowaliśmy po
średniowiecznejdzielnicy Starego
Miasta, podziwialiśmy wysoki pomnik(60
m) Krzysztofa Kolumba w dzielnicy portowej oraz spacerowaliśmy słynną
promenadąLa Rambla, która jest
obsadzona platanami. Znajduje się tam wiele barów i restauracji na wolnym
powietrzu, z których nie omieszkaliśmy skorzystać... W czasie wolnym
buszowaliśmy również po ogromnym targowisku, znajdującym się przy tej
promenadzie. Ciekawostką były drzewa "butelkowe", które mająpień w kształcie butelki.
Po powrocie do Lloret de Mar mieliśmy jeszcze czas, aby
zrobić małe zakupy na drogę powrotną do Polski, a część osób spacerowała po
plaży.
Zakończenie
Następnego dnia rano wyjechaliśmy z hotelu i udaliśmy się w
kierunku Francji ( z dobową przerwą w La Salette – zobacz artykuł
"Seniorzy z Rymania we FrancjI") i dalej przez Niemcy do Polski.
Podróż była długa, ale nasikierowcy,
panowie Roman i Andrzej ( z EuroTursu) na całej trasie spisywali się wspaniale
i szczęśliwie, bez żadnych przygód dotarliśmy do Rymania. Przejechaliśmy
łącznie ok. 8 tys. kilometrów! Seniorzy dawali sobie świetnie radę na tak
długiej trasie i nikt nie narzekał na jakieś dolegliwości. Mieliśmy też super
pilota naszej wycieczki, której należą się wielkie podziękowania. Z panią Ewą
Policht jechaliśmy po raz pierwszy, ale życzylibyśmy sobie, aby jeździła z nami
częściej. Bardzo dbała o wszystkich wycieczkowiczów i wykazywała się ogromną
wiedzą o odwiedzanych miejscach. Przy dość długich przejazdach przez Europę,
przekazywała nam mnóstwo informacji o mijanych państwach, czy obiektach
widzianych za oknami autokaru. Podziękowania należą się również organizatorce
tego wyjazdu, pani Aldonie Więcek, kierownikowi GOPS w Rymaniu, przy którym
działa Klub Seniora "Pod Aniołami", która zorganizowała cały ten
wyjazd. W przeprowadzonej w autokarze ankiecie, seniorzy opowiedzieli się aby w
następnym roku pojechać do Bułgarii i Rumunii – co z tego wyniknie zobaczymy w
ciągu kilku miesięcy.
Zapraszam do zapoznania się z
artykułami dot. naszej wycieczki do Francji, Portugalii i Hiszpanii: