03m.jpg
powered_by.png, 1 kB
Strona główna arrow Nasze podróże arrow Węgry arrow Seniorzy z Rymania na Węgrzech
Seniorzy z Rymania na Węgrzech Utwórz PDF Drukuj Poleć znajomemu
Autor: Jola i Tadeusz Dach   

Kolejny wyjazd członków Klubu Seniora „Pod Aniołami” , działającym przy GOPS w Rymaniu poza granice naszego kraju, tym razem na Węgry (zobacz gdzie dotychczas jeździliśmy – KLIKNIJ!). Lubimy te wyjazdy, kiedy poznajemy nowe kraje, miejsca, zwyczaje, czy też znajdujące się tam zabytki. Ktoś powie –„e, to tylko Węgry”, przecież jeździliśmy tam za czasów „demoludów”, a później w celach handlowych. Pamiętajmy jednak, że to faktycznie było już kilka dziesiątek lat wstecz. Tam też, podobnie jak w Polsce, wszystko się zmieniło.

Przejdźmy jednak do naszej wycieczki. Wyjazd z Rymania był w środku nocy, bo o 3.00! Nikt nie zaspał, sprawnie się zapakowaliśmy i w drogę. Jechaliśmy naszą trasą S-3, później przez Słowację. Przez Słowację jechaliśmy drogą biegnącą przez Park Narodowy” Niżne Tatry”. Przejazd ten był przepiękny. Liczne zakręty, wysokie skały, głębokie parowy i doliny dawały poczucie pięknej scenerii. Jak wspomniałem, trasa ta była bardzo kręta i oczywiście nie przypominała naszych „zakrętów połczyńskich”. Tam zakrętów była ogromna ilość, a poszczególne z nich wywoływały okrzyki zaniepokojenia. Chyba wszyscy z nas mieli w tym czasie zapięte pasy bezpieczeństwa. Kierowcy nasi (panowie: Marek i Darek) spisali się oczywiście bardzo dobrze, jechali szybko ale i bezpiecznie. Później przejazd przez Słowację nizinną do granicy z Węgrami. Z zaciekawieniem oglądaliśmy mijane wioski i miasteczka. Wiele z nich jest bardzo ładnych, choć nie brakuje też mocno zaniedbanych.

dsc05246.jpg

dsc05312.jpg













Do Budapesztu, stolicy Węgier wjeżdżaliśmy już w ciemnościach, ok. godz.21.00. Pierwsze wrażenie  nie było chyba najlepsze. Peryferyjne dzielnice miasta były  jakby zaciemnione, miały bardzo mało świateł i przy tym jakieś takie ponure. Dopiero w centrum Budapesztu, nagle zobaczyliśmy rozświetlone ulice i chodniki. Przejeżdżając przez most na Dunaju, widzieliśmy już ogromną ilość świateł oraz pięknie oświetlone poszczególne mosty i zabytki leżące na wzgórzach. W końcu dojechaliśmy do naszego hotelu „Griff”, znajdującego się w dzielnicy Buda. Po późnej obiadokolacji dość szybko udaliśmy się do swoich pokoi. Wszyscy chyba byliśmy wymęczeni  długą podróżą.

Następnego dnia, wszyscy się zastanawiali, ile należy wymienić złotówek, aby nie zabrakło na lody, kawę, czy też drobne zakupy. Pamiętamy te czasy, kiedy zarabialiśmy miliony… Tak przez cały czas jest na Węgrzech i jak tłumaczyła nam pani przewodnik, Węgrzy chyba się przyzwyczaili do dużej ilości zer w swoich rachunkach. Wymiana 140 zł dawała nam 10 000 forintów! Za loda płaciliśmy ok. 1500, a za wc 250-300 forintów. Najniższe monety to 5 forintów, a najwyższe banknoty miały nominał 20 000 forintów! Sporym kłopotem było ciągłe ich przeliczanie, a zabawą było wyliczenie, jaką wartość w złotówkach ma 5 forintów…

Budapeszt, to – stolica i największe miasto Węgier, położone jest w północnej części kraju, nad Dunajem. Formalnie stworzony został w latach 1872-73 z trzech połączonych ze sobą miast: Budy i Óbudy na prawym brzegu Dunaju oraz Pesztu – na lewym. Ma prawie 2 miliony ludności. Już w I. wieku  osiedlili się tu Celtowie. Około roku 89 na północ od dzisiejszego centrum Rzymianie założyli osadę Aquincum. Dla ochrony przeprawy przez Dunaj na lewym brzegu powstała twierdza Contra Aquincum. W roku 106 Aquincum stało się stolicą prowincji Pannonia Inferior (liczyło 20 tys. mieszkańców). Jak widać z powyższego historia  tego miejsca jesst bardzo stara. Do dziś można oglądać zabytki i pozostałości pobytu w tym miejscu Rzymian. Od 1526 roku do 1686 teren obecnych Węgier okupowali Turcy, a później opanowali go Habsburgowie. W czasie rewolucji węgierskiej w latach 1848-1849 Trójmiasto zjednoczyło się w jedno miasto, jednak po stłumieniu powstania odwołano połączenie miast. Dopiero w po utworzeniu Austro-Węgier, Trójmiasto (Peszt, Buda i Obuda) połączyły się 1 stycznia 1873 w Budapeszt. W 1900 był on większy od Rzymu, Madrytu, Lizbony, Amsterdamu, Neapolu i Hamburga.

20170830_104525.jpg











dsc05343.jpg













Tyle o historii tego miejsca. Zwiedzaliśmy je z wielkim zaciekawieniem. Zaczęliśmy od pobytu na Placu Bohaterów.  W jego centrum, stoi Pomnik Tysiąclecia nazywany też  Pomnikiem Bohaterów, będący symbolem państwowości węgierskiej, oraz umieszczony tu w latach 20-tych XX wieku Grób Nieznanego Żołnierza. Budowę Placu rozpoczęto w 1894 r., dla uczczenia tysięcznej rocznicy założenia państwa węgierskiego. Po Budapeszcie oprowadzała nas pani przewodnik  - Polka, mieszkająca w Budapeszcie Małgorzata Pappne Górska.

Ciekawym miejscem był Zamek Vajdahunyad, znajdujący się w Parku Miejskim. W roku 1896 z okazji 1000-lecia Węgier w Budapeszcie odbyła się wielka Wystawa Milenijna. Wzniesiono wówczas 108 budynków z nietrwałych materiałów (głównie kartonu), które były kopiami obiektów z terenu Wielkich Węgier i miały reprezentować różne style spotykane w narodowej architekturze węgierskiej. Trzy z nich, które najbardziej spodobały się publiczności, zostały następnie ponownie wybudowane z trwałych materiałów.

Tam też dowiedzieliśmy się, skąd pochodzi powiedzenie „pijany jak Bela”. We wczesnym średniowieczu król węgierski Bella III lubił, niestety, nadużywać napoi alkoholowych i stąd jest to powiedzenie.

dsc05358.jpg













Zwiedzaliśmy też Bazylikę św. Stefana. To wspaniałe wnętrza z ciemnego marmuru. Ciekawostką jest fakt, iż  pod placem św. Stefana, przy którym stoi bazylika został wybudowany 4-piętrowy podziemny parking. Mieści on 404 samochody i jest całkowicie zautomatyzowany. Po wjechaniu i wyjściu z samochodu, pojazd jest automatycznie transportowany na miejsce parkingowe. Po zakończeniu parkowania jest on dostarczany kierowcy, który może wyjechać z parkingu. Inną ciekawostką jest również fakt,  iż jak się okazało , ze względu na bliskość Dunaju należało znacznie wzmocnić fundamenty. Pod bazyliką znajduje się trzypiętrowa piwnica, której wielkość odpowiada prawie wielkości stojącej na niej bazyliki.

dsc05381.jpg












dsc05387.jpg












Atrakcją w parku miejskim była fontanna, przez którą można było przechodzić bez zmoczenia. Widzieliśmy niektórych seniorów, jak kilkakrotnie z tego korzystali. Przygodę „spotkania” z tryskającą wodę przeżyła jedna z naszych koleżanek  - Helena. Chyba miała szczęście, że temperatura wynosiła wtedy ok. 30 stopni i można było szybko wyschnąć. W tym samym parku, widzieliśmy też pomnik ku czci żołnierzy radzieckich, który nie został rozebrany i wywieziony jak inne pamiątki po armii czerwonej.  Pomników wszelkiego rodzaju jest w Budapeszcie całe mnóstwo od przeróżnych ławeczek z historycznymi osobami, do zwykłych popiersi stojących w parkach, a nasi seniorzy chętnie się przy nich fotografowali.

dsc05414.jpgdsc05453.jpg























Spacerując po centrum Budapesztu doszliśmy w  końcu pod chyba najbardziej charakterystyczny budynek tego miasta – węgierski parlament. Jest to ogromny budynek (jeden z największych parlamentów na świecie) leżący tuż nad Dunajem. Budowa jego trwała od 1885 do 1904 roku. Wygląda imponująco. Pierwsze posiedzenie odbyło się już w 1896, podczas hucznie obchodzonej rocznicy 1000-lecia państwa węgierskiego. Pracowało przy nim 1000 osób, zużyto 40 kilogramów złota, pół miliona kamieni szlachetnych i 40 milionów cegieł. Szczególnie ładnie prezentuje się od strony Dunaju.

dsc05470.jpg













Po  całodziennym zwiedzaniu miasta, w pełnym słońcu i przy 30 – stopniowej temperaturze, wszyscy byli trochę zmęczeni. Mieliśmy okazję trochę się wychłodzić w Széchenyi gyógyfürdő – jest to kompleks basenów i term w Budapeszcie, największy w Europie. Najstarszy budynek powstał w 1881 w północnej części Parku Miejskiego. Są tam trzy duże baseny z wodą o temperaturze 26, 30 i 36 stopni! To jednak nie był jeszcze koniec atrakcji w tym dniu. Najpierw pojechaliśmy do Wielkiej Hali Targowej usytuowanej w Peszcie. Jest największym zadaszonym targowiskiem w tym mieście. Później po  krótkim pobycie w hotelu pojechaliśmy do restauracji „Trofea Grill” na „Wieczór węgierski”. Czego tam nie było? Była przede wszystkim muzyka węgierska w, wykonaniu zespołu instrumentalnego, była wspaniała kuchnia tego kraju, występy duetu tanecznego oraz niepowtarzalna atmosfera. Zabawa była przednia. Nasi seniorzy szybko dali się wciągnąć do wspólnej zabawy i tańcom nie było końca. No i jedzenie – dopiero tam mogliśmy popróbować dziesiątków przeróżnych potraw węgierskich. Była to restauracja typu „wkładasz na talerz co chcesz i jesz ile chcesz” i nasi seniorzy nie omieszkali z tego skorzystać. Potraw było bez liku, były też ciasta, lody oraz owoce.

dsc05591.jpgdsc05531.jpg























Następnego dnia zwiedzaliśmy głównie zabytki znajdujące się w dzielnicy Buda. Tym razem przewodnikiem był rodowity Węgier, który ożenił się z Polką i mówił dość dobrze w naszym języku. Pojechaliśmy na Górę Gellerta. Wznosi się ona na wysokość 235 m npm., po południowej stronie wzgórza zamkowego, praktycznie w samym centrum miasta. Swoją nazwę zawdzięcza biskupowi Gellertowi, który z nakazu pierwszego króla Węgier, Stefana, ochrzcił plemiona węgierskie.

 Na jej szczycie znajduje się cytadela, zbudowana przez Habsburgów oraz Pomnik Wolności – kiedyś poświęcony Armii Czerwonej, dziś ma bardziej uniwersalne przesłanie. Spod nich jest świetny widok na Dunaj i cały Budapeszt.

 Później pojechaliśmy na Wzgórze Zamkowe. Pierwszą oficjalną siedzibę królewską na Wzgórzu Zamkowym wzniesiono z rozkazu króla Béli IV pomiędzy 1247 a 1265 r. Do czasów współczesnych nie zachował się żaden ślad tej dworskiej rezydencji. Większy i o wiele poważniejszy zamek powstał dopiero w wieku XIV, gdy Buda przekształciła się w najważniejszy w kraju ośrodek polityczno-kulturalny. Budowa „nowego” zamku ruszyła dopiero w 1890. Zamek został poszerzony w kierunku zachodnim, wnętrza wzbogacono dziełami artystów węgierskich, a całość kompleksu miała podkreślać charakter narodowy oraz siłę Wielkich Węgier.

dsc05666.jpg













Zwiedzaliśmy też Kościół Macieja, zwany również Budzińską Świątynią Koronacyjną, usytuowany jest praktycznie w samym centrum Wzgórza Zamkowego, przy placu Świętej Trójcy, a jego strzelista, neogotycka wieża czyni go jednym z najlepiej rozpoznawalnych zabytków Budapesztu.  Nasze panie, które miały zbyt odkryte ramiona, przed wejściem do kościoła musiały założyć na siebie okrycia („pelerynki”) z papieru. Wyglądały w tym jak jakieś zakonnice…

Tuż obok znajduje się piękny pomnik króla Stefana oraz Baszta Rybacka, która również jest jednym  z najbardziej znanych i charakterystycznych zabytków budapesztańskich. Swą nazwę zawdzięcza średniowiecznemu cechowi rybaków, który bronił tej części murów. Z wież i tarasów Baszty Rybackiej rozciąga się wspaniały widok na Dunaj, Wyspę Małgorzaty, stronę peszteńską oraz Górę Gellerta.

dsc05716.jpgdsc05733.jpg























Później pojechaliśmy na drugą stronę Dunaju , gdzie zwiedzaliśmy wyspę Małgorzaty z jej zabytkami . Na zakończenie popłynęliśmy statkiem pasażerskim po Dunaju, a oglądane wcześniej zabytki mogliśmy oglądać z innej perspektywy. Z podziwem też oglądaliśmy mosty nad Dunajem, a małą sensację wzbudził pływający autobus... Po dniu pełnym wrażeń,  mogliśmy wracać do hotelu.

dsc05773.jpg















Ostatni dzień pobytu seniorów na Węgrzech spędziliśmy w dwóch miejscowościach tj w Szentendre oraz w Esztergom (Ostrzychom). To dwie bardzo charakterystyczne dla Węgier miejscowości.

Pierwsza z nich to taki „trochę nasz”  Kazimierz Dolny nad Wisłą. Nazwa Szentendre to w tłumaczeniu na język polski – Święty Andrzej. Jest to bardzo stare miasteczko, a pierwsza wzmianka o nim pochodzi z roku 1009. Położone jest w malowniczym zakolu rzeki Dunaj. Przyciąga świat artystyczny oraz bogatych Węgrów. Miejscowość ta jest obecnie znanym ośrodkiem turystyczno-wypoczynkowym, działa tu także wiele muzeów. Chodziliśmy uliczkami tego miasteczka zwiedzając znajdujące się tam kościoły. Centrum jest takie trochę bajkowe , bo jak określić wiszące nad uliczkami kolorowe abażury lamp. W wielu miejscach wystawiono stare meble, maszyny do szycia, czy zwykłe radia , które służą za kwietniki dając niesamowite wrażenia estetyczne. Odwiedziliśmy tam sklep oraz muzeum wyrobów z marcepana. W sklepie przeróżne wyroby marcepanowe, w które nie omieszkaliśmy się zaopatrzyć. Natomiast w muzeum podziwialiśmy przedmioty stworzone z marcepana jak m.in. naturalnych rozmiarów figury  Michaela Jacksona, księżny Diany, przeróżne zwierzęta, przedmioty, scenki rodzajowe i wiele, wiele innych. Wszystko to pomalowane pięknymi kolorami wyglądało wspaniale.

dsc05820.jpgdsc05857.jpgdsc05868.jpgdsc05914.jpg


























































Później pojechaliśmy do Esztergom (Ostrzyhom). To miasto nad Dunajem jest dla Węgrów wszystkim tym, czym dla Polaków jest Gniezno i Częstochowa razem wzięte. Założone w 960 roku było pierwszą stolicą kraju. Nazywane jest "węgierskim Watykanem", Ostrzyhom stanowi współcześnie siedzibę prymasa. Na wzgórzu znajduje się zamkowa bazylika stanowiąca przykład węgierskiego klasycyzmu. Jest to największy tego typu obiekt na terenie kraju, powszechnie uznawany za symbol miasta. Nazwa miasta ma rodowód słowiański. Ostrzyhom pochodzi od „strzec” (bronić). Miały tu miejsce chrzest i koronacja św. Stefana, a także narodziny św. Kingi i jej siostry bł. Jolanty. Przed bazyliką na fletach grał grajek zbierając datki od turystów. Kiedy dowiedział się, że jesteśmy z Polski natychmiast zagrał na dwóch fletach jednocześnie słynną Barkę.

dsc06009.jpg













Po zwiedzeniu bazyliki w Ostrzychomiu ruszyliśmy w dalszą drogę przez Słowację do Polski. Nocleg tym razem mieliśmy w znanym nam  pensjonacie „ U Siedlorza”. Rano był wyjazd do Zakopanego. Spacer Krupówkami przypomniał nam chwile, kiedy byliśmy tam na „zimowych koloniach”, większość z nas trafiła oczywiście na targowisko pod Gubałówką , a odpoczywaliśmy później m.in. w „Gazdowej Kuźni”.

dsc06047.jpg












W godzinach nocnych, szczęśliwie,  dojechaliśmy do Rymania. Mieliśmy wspaniałych kierowców p. Marka i Darka, których znaliśmy już z wcześniejszych wyjazdów, którzy otrzymali od nas wielkie podziękowania . Pilotem była, już po raz trzeci z nami, p. Sylwia z Lublina. Jak zawsze bardzo przygotowana do takiego wyjazdu, występowała m.in. w stroju węgierskim, przekazywała nam przez całą podróż mnóstwo informacji i ciekawostek o zwiedzanych miejscach.

dsc06051.jpg













Wyjazd był bardzo udany, a seniorzy już podczas powrotu zastanawiali się , gdzie pojadą w następnym roku.

Zobacz wiecej zdjęć:


Zdjęcia Jola i Tadeusz Dach

 

 

Imieniny

23 Kwietnia 2024
Wtorek
Imieniny obchodzą:
Adalbert, Gerard,
Gerarda, Gerhard,
Helena, Jerzy,
Wojciech
Do końca roku zostało 253 dni.

Programy tv

Gościmy






© 2024 gorawino.net :: Joomla! i J!+AL jest Wolnym Oprogramowaniem wydanym na licencji GNU/GPL.