To już kolejna wycieczka
zagraniczna organizowana przez Klub Seniora „Pod Aniołami”, który działa przy
Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Rymaniu. Po wycieczkach do Wilna na Litwie,
Lwowa na Ukrainie, na Południowe Morawy w Czechach i Wiednia w Austrii, tym razem nasi
Seniorzy wybrali się w podróż do Chorwacji oraz do Bośni i Hercegowiny.
Wycieczka była daleka (prawie 2000 km!), a przy tym jej cena również nie była niska.
Seniorzy już od dłuższego czasu odkładali pieniądze, aby móc ją sobie
sfinansować. Kilka niewykorzystanych miejsc w autokarze zajęły osoby spoza
Klubu Seniora, które zresztą, bardzo szybko się z naszymi Klubowiczami zintegrowały.
Jechaliśmy
autokarem przez kilka państw (Czechy, Austria, Słowenia, Chorwacja oraz Bośnia
i Hercegowina), jednak kontroli na granicach prawie nie było!
Pierwszy
nocleg mieliśmy w Czechach, w hotelu „Macocha”
w miejscowości Blansko. Rano następnego dnia ruszyliśmy w dalszą podróż.
Nikt się w autokarze nie nudził. Podziwiano krajobrazy za oknem , porównywano
do siebie poszczególne państwa, śpiewano piosenki oraz oglądano filmy.
Po wjeździe do
Chorwacji, na horyzoncie wszędzie widzieliśmy góry. Jechaliśmy cały czas
autostradą, czasami przejeżdżając przez liczne tunele, z których najdłuższe miały nawet
prawie 6 km długości. Nasi wycieczkowicze długo podziwiali jakość dróg w
Chorwacji i dyskutowano, w jaki sposób kraj po 18 latach od kilkuletniej wojny
w tym rejonie, zdołał zbudować taką infrastrukturę drogową.
W godzinach
wieczornych dotarliśmy w okolice Trogiru, gdzie na Kasztelańskiej Riwierze mieliśmy
swoje miejsce pobytu. Kaṧtela,
to siedem niewielkich osiedli tworzących jeden zespół miejski. Ulokowane są między
Trogirem a Splitem. Dawniej powstały one jako chłopskie osady wokół niewielkich
fortec. My mieszkaliśmy w Kaṧteli
Stafilic. Na miejscu ujrzeliśmy mnóstwo murowanych (niezbyt ładnych) domków, w
których mieliśmy mieszkać. Jednak wewnątrz ich wyposażenie pozwalało na wygodny
wypoczynek. Tuż obok mieliśmy dojście do morza (50 m!), a posiłki jedliśmy w
dużym kompleksie stołówkowym. Były one bardzo różnorodne i obfite. Mieliśmy też
sporo miejsca miedzy domkami, na wspólne, wieczorne spotkania integracyjne przy
grillu. Nie zabrakło chętnych do pływania w Adriatyku, co trzeba było czynić oczywiście w specjalnych, gumowych butach.
Woda była bardzo czysta, natomiast plaża, niestety, kamienista - niczym nie przypominająca naszych pięknych plaż
nad Bałtykiem.
Jednak Chorwacja
to nie tylko ośrodki wypoczynkowe nad morzem. Starych, zabytkowych miast jest
tam całe mnóstwo. Jest gdzie jechać i co zwiedzać. Ponieważ byliśmy w Dalmacji
Środkowej, zwiedzaliśmy tam miejscowości Trogir oraz Split.
Trogir to miasto
założony w III wieku p.n.e. przez
greckich kolonistów pod nazwą Tragurion (Kozia Wieś). Od tego
czasu Trogir stał się znaczącym portem. Od I wieku n.e.był pod panowaniem Rzymian,
a od roku 1107 pod panowaniem węgierskim. W roku 1123 został zniszczony przez Saracenów.
Miasto odbudowano 70 lat później. Od 1420 był pod panowaniem Weneckim. Obecnie
ma ok. 11 tys. ludności. Jest przykładem jednego z najlepiej zachowanych miast
średniowiecznych. Surowe , kamienne mury twierdzy, mieszczańskie kamienice i
gotyckie kościoły odzwierciedlają dziedzictwo kulturowe całej Chorwacji. Starówka
Trogiru wpisana jest na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i
Przyrodniczego UNESCO od 1997 roku. Zabytkowy zespół to przede wszystkim
charakterystyczne kamienne uliczki, budynki o prostej konstrukcji z czerwoną
dachówką i mnóstwem detali typowych dla architektury weneckiej, zabytkowe
pałace bogatych kupców oraz wspomniane już kościoły. Spacerowaliśmy wspólnie z
przewodniczką, p. Dorotą po tych zabytkowych uliczkach i słuchaliśmy jej
informacji o tym pięknym miejscu. Symbolem Trogiru stał się znaleziony podczas
wykopalisk bożek Kairos, nazywany tez bożkiem przemijającej chwili. Byliśmy również
na rozległym bazarze znajdującym sie tuż obok starego miasta. Tam do kupienia
było wszystko: od warzyw i owoców poprzez przeróżne oliwy , figi i innne
specjały, aż po różnorodna odzież i pamiątki dla turystów.
Bożek Kairos
Innego rodzaju
miastem był Split. To drugie co do wielkości miasto Chorwacji pod względem
liczby mieszkańców (ok. 180 tys.). Miasto jest dużym ośrodkiem przemysłowym ,
ale i turystycznym. Bogata jest jego historia. Najpierw istniała tam starożytna grecka osada,
później rzymska Salona (obecnie Solin, przedmieście Splitu), gdzie urodził się ok. 244 roku Dioklecjan, późniejszy cesarz
rzymski od 284 do 305 roku. W latach 295-305 n.e. Cesarz ten budował w Splicie swoją
ogromną rezydencję. Pałac cesarza Dioklecjana założony został na planie rzymskiego obozu wojskowego (ok. 150 na
190 m) z murami i wieżami. Został on wpisany na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Pałac Dioklecjana - rekonstrukcja
Sfinks z Egiptu z XV w. p.n.e.
Zwiedzaliśmy ten
olbrzymi kompleks pałacowy z przewodnikiem p. Joszko, który z dużą swadą
opowiadał nam o historii tego miejsca. Do dnia dzisiejszego zachowały się stare
zabytkowe mury, bramy oraz Katedra
Świętego Duje, która jest główną świątynią rzymskokatolickiej archidiecezji
splitsko-makarskiej w Chorwacji. Jest to dawne mauzoleum cesarza Dioklecjana,
wchodzące w skład Pałacu Dioklecjana, przebudowane w VIII wieku na katedrę.
Katedra całkowicie zachowała architekturę ośmiokątnej budowli. Podziwialiśmy stojący
pod katedrą pomnik, sprowadzonego tu z Egiptu sfinksa z czarnego granitu, który pochodził z XV wieku przed naszą erą! Byliśmy też w świątyni
Jupitera. Na dziedzińcu wewnątrz pałacu można było sfotografować się z
żołnierzami rzymskimi. Atrakcji nie brakowało. Już po wyjściu z terenu pałacu Dioklecjana podziwialiśmy pomnik św.
Grzegorza oraz ratusz miejski. Spacerowaliśmy słynną splitską rivą (aleją palmową), a także cześć seniorów odwiedziła wzgórze
Marjan z punktem widokowym na miasto. W czasie wolnym
próbowano miejscowych specjałów (m. in. burka-
ciasto francuskie z baraniną) oraz kupowano pamiątki na miejscowym bazarze.
Nie sposób nie
wspomnieć o miejscowej roślinności. Królowały wszędzie drzewa oliwkowe oraz
plantacje winogron. Widzieliśmy też w wielu miejscach na drzewach granaty, figi
i kiwi. Rosnące wszędzie palmy podkreślały w jakim klimacie jesteśmy. Nie
brakowało innej różnorodnej roślinności, wszędzie królowały kwiaty Bugenwilla
(nazwa wywodzi się od nazwiska admirała francuskiej marynarki Louisa Antoine'a
de Bougainville). Pogoda, jak zawsze dopisała nam, było ciepło 24 - 26 stopni i
pełne słońce.
Kwiaty Bugenwilla
Drzewko oliwkowe
Granaty
W następnych
planach wycieczki było zwiedzenie Dubrownika w Chorwacji oraz Mostaru i Medjugorie
w Bośni i Hercegowinie, ale o tym w następnych relacjach.
Zdjęcia : Jola I Tadeusz Dach
|